niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział Trzeci.

- Dzień dobry. Moglibyśmy porozmawiać ? - zapytał stojąc obok mnie.
- Witam, tak oczywiście. - odpowiedziałam uśmiechając się do niego. Musiałam przyznać, że był bardzo przystojny. Z resztą miał on jakieś 25 lat. Byłam bardzo ciekawa o czym chciał ze mną porozmawiać. Miałam nadzieje, że Rayan nie narozrabiał.
- To może przejdziemy do mojego biura? - spojrzał na mnie a ja kiwnęłam twierdząco głową. Poszłam za nim. Zauważyłam, że w moją stronę idzie Rayan więc zatrzymałam się na chwilę i powiedziałam, że idę porozmawiać z jego trenerem. Po kilku minutach siedziałam na kanapie w gabinecie p. Marcina, ponieważ tak miał na imię trener.
- O czym chciał pan porozmawiać? - zapytałam bardzo ciekawa jaki był cel tej rozmowy.
Po wypowiedzeniu moich słów nauczyciel podszedł do kanapy i usiadł blisko mnie. Za blisko. Tak aby nie zauważył odsunęłam się od niego, lecz on złapał mnie mocno za nadgarstek. Syknęłam cicho.
- Proszę puść. To boli. - powiedziałam, ale on nie zareagował. Przybliżył się do mnie i zaczął zachłannie całować. Odepchnęłam go, ale to i tak nic nie dało. Po moich policzkach zaczęły płynąć słone łzy.
- Wiem, że tego chcesz. - powiedział, a ja popatrzyłam na niego jak na wariata.
Dalej nie reagował na moje prośby. W pewnym momencie poluzował uścisk na moich już czerwonych nadgarstkach. Popchnęłam go w tył a on spadł z kanapy upadając na podłogę. Mój obraz był załamany przez łzy
, które gromadziły się w oczach. Wykorzystują tę chwilę szybko wstałam i podbiegłam do drzwi próbując je otworzyć jednak na nic się to nie zdało, ponieważ były zamknięte. Odwróciłam się gwałtownie słysząc zbliżające się kroki.
- Chciałem być miły, ale utrudniasz mi to więc muszę użyć innych metod. - przestraszyłam się na poważnie słysząc te słowa. Rozglądnęłam się na boki, ale nie dane było mi uciec ponieważ on zagrodził mi rękami drogę ucieczki. Zaczął mnie całować. Poczułam jak jego ręce wędrują pod moją koszulkę. Przed oczami stanęło mi zdarzenie sprzed pięciu lat. Zaczęłam bardziej płakać i błagać aby przestał lecz nie reagował na moje prośby.

Oczami Zayn'a

Szedłem długim korytarzem szukając łazienki. Nie mogłem jej znaleźć. Nie dziwiłem się Louis'owi, że tyle mu to zajęło. Jak tańczyliśmy z tymi dzieciakami był jakiś nieobecny. Chyba jako jedyny widziałem jak zderzył się z tą dziewczyną a ona go zjechała nawet na niego nie patrząc. Zaskoczyła nas wszystkich swoim zachowaniem. Przechodziłem obok jakiegoś pomieszczenia, z którego dochodził płacz. Nie zbyt mnie to przejęło, ale po chwili płacz się nasilił. Zatrzymałem się i zapukałem do drzwi.
- Wszystko w porządku? - zapytałem. Odpowiedział mi jakiś mężczyzna.
- Tak wszystko okey. - usłyszałem jakieś jęki. Jakby dziewczyny. W tej chwili bardzo się zaniepokoiłem.
- Na pewno? - zapytałem ponownie, lecz bardziej zdenerwowany.
- No mówiłem Ci, że nic tak?! - krzyknął widocznie zdenerwowany facet.
- Pomocy! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Bez chwili zawahania pobiegłem do recepcji i opowiedziałem ową sytuację. Dziewczyna wzięła klucze i pobiegliśmy do drzwi. Chłopaki widząc mnie od razu do mnie podbiegi, ale ja nie miałem czasu wszystkiego im tłumaczyć. Patrzyłem jak recepcjonistka nieudolnie próbuje otworzyć drzwi. Wyrwałem jej kluczę z rąk i otworzyłem drzwi. Zauważyłem tylko dziewczynę siedzącą na kanapie z podwiniętymi nogami pod brodę i łzami na policzkach. Okno było otwarte. Co oznaczało, że ten mężczyzna musiał uciec. Lou podszedł do dziewczyny i mocno ją przytulił. W drzwiach zauważyłem brata dziewczyny. W oczach zebrały mu się łzy. Gdy mu się przyjrzałem widać było podobieństwo Tomlinson'a. Otrząsnąłem się. Chłopiec podbiegł do dziewczyny i mocno się do niej przytulił, ona to odwzajemniła. Podniosła wzrok na Louis'a.

Oczami  Louis'a

Tuliłem dziewczynę i tego chłopca. W pewnym momencie dziewczyna na mnie spojrzała. Byłem zupełnie zaskoczony tym co zauważyłem.
- Sophie? - nie mogłem uwierzyć, że to ona. Ostatni raz widziałem ją 5 lat temu.
- Lou. - odpowiedziała zaskoczona. Zupełnie tak jak ja.
Czułem na sobie zdziwione spojrzenia swoich przyjaciół. Nigdy nie opowiadałem im o Sophie. Nie chciałem by wiedzieli co stało się w przyszłości.
- Masz ładnego brata. - powiedziałem. One odwróciła wzrok.
- Mamo czemu ten pan myśli, że jestem Twoim bratem? - zapytał chłopiec, którego tuliła. Byłem totalnie zaskoczony. To był jej syn?!
Sophie gwałtownie podniosła się z kanapy, złapała chłopca za rękę i wyszła z pokoju. W sumie to wybiegła. Spojrzałem ostatni raz w jej stronę, nie zważając na zdziwione miny chłopaków.
- Lou? Ty ją znasz? - zapytał Liam.
- Tak. To moja była dziewczyna. Chodziłem z nią jak mieszkałem w Doncaster. Potem wyjechałem do Londynu, kontakt się urwał. - nie powiedziałem im prawdy. Gdyby się dowiedzieli, że to ja zerwałem z nią kontakt mieliby do mnie żal. Zastanawiałem się kim był dla niej ten chłopiec.
- Ej chłopaki, przecież ona nam wcześniej mówiła, że to jej brat, więc czemu powiedział do niej mamo?
Wszyscy spojrzeliśmy na Nialla, lecz nikt nic nie powiedział. Staliśmy w ciszy.
Po chwili zdecydowałem, że nie ma sensu tak stać. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się w stronę wyjścia. Wsiadłem do auta i oparłem głowę o kierownicę przytłoczony tym wszystkim.

Oczami Sophie

Nie mogłam uwierzyć, że Go widziałam. Tego samego człowieka, z którym mam dziecko. On oczywiście o tym nie wie. Nie umiałam mu tego powiedzieć. Nawet nie miałam kiedy. Wyjechał miesiąc po całym tym wydarzeniu. A ja o ciąży dowiedziałam się kilka dni później. Jak na razie nie chce żeby dowiedział się, że Rayan jest Jego synem. Widziałam jak dziwnie na mnie patrzy. Mam jednak cichą nadzieje, że nie domyśla się, że to jego dziecko.
- Mamo czemu ten pan ze szkoły tańca mówił, że jestem twoim bratem? - zupełnie nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. W końcu będę musiała powiedzieć mu prawdę.
- Kochanie wszystko ci dokładnie wytłumaczę, ale nie dzisiaj dobrze?
- Dobrze. - uśmiechnęłam się do Niego delikatnie. Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do auta, a następnie skierowaliśmy się w stronę Milkshake City.


****************************************************************************************************************
Hejeczka! No i mamy rozdział trzeci. :D Wyświetleń przy ostatnim poście było dużo, lecz ani jednego komentarza, co mnie trochę zasmuciło. :c Bardzo Was proszę o komentowanie, bo dla mnie to jest duża motywacja. I wiem, że nie piszę tego dla siebie. Życzę miłego czytania! Do zobaczenia we wtorek! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz