sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział Czwarty.

Przepraszam bardzo, że nie było rozdziału od tygodnia, ale miałam problemy z internetem. Tymczasem zapraszam do czytania. :) 
WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!!!!
~~~~~~~~

Weszliśmy do Milkshake City. Poprosiłam Rayan'a aby usiadł przy jakimś stoliku, a ja poszłam na zaplecze i przebrałam się w strój kelnerki. Gdy stanęłam za ladą zauważyłam, że przy Rayan'ie siedzą chłopacy, których spotkałam wcześniej. Wyszłam zza lady i skierowałam się do stolika przy którym siedzieli. Założyłam ręce na piersi i zapytałam:
- Dlaczego usiedliście z moim sy... bratem.- zająknęłam się, ale oni nawet tego nie zauważyli. Chłopcy odwrócili się w moją stronę i przyjrzeli mi się dokładnie.
- Pracujesz tutaj? - zapytał blondynek, którego imienia nie pamiętałam. Z resztą jak każdego z nich, oprócz Louis'a.
- No jak można zauważyć. - skierowałam wzrok na fartuch zawiązany na moich biodrach i notes, który trzymałam w ręce. Louis niespodziewanie wstał od stolika, złapał mnie za rękę i wyprowadził na zewnątrz. Wyrwałam rękę z jego uścisku i chcąc skierować się do wejścia. Jednak uniemożliwił mi to łapiąc mnie za rękę i odwracając w swoją stronę tak, że prawie stykaliśmy się czołami.  Odsunęłam się szybko kierując swój wzrok w dół na swoje buty. Dotknął dłonią mojego podbródka i podniósł go do góry tak żebym na Niego spojrzała.
- Sophie ... powiedz mi czyje ... czyje to jest dziecko? - popatrzył na mnie 
Podniosłam na Niego wzrok kompletnie zaskoczona tym pytaniem. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Zamurowało mnie. Z jednej strony chciałam mu powiedzieć, przecież ma prawo poznać własnego syna, ale z drugiej to zniszczy Jego karierę, a mnie ludzie posądzą, o to że chcę wyciągnąć od niego kasę, a ja taka nie jestem. Nie jestem jak te niektóre tępe lalunie z toną tapety na twarzy, miniówce, która odkrywa im tyłek i bluzeczce z takim dekoltem, że widać im cycki. 
W pewnym momencie chciałam mu powiedzieć, że to dziecko jest Jego.
- To nie jest Twoja sprawa. - stchórzyłam. Po prostu stchórzyłam. Powiem mu. Ale jeszcze nie teraz.
- Jak to nie moja.
- Wyjechałeś niespodziewanie, tydzień przed moimi urodzinami. Nie zadzwoniłeś ani razu, nie pisałeś. A teraz obchodzi Cię to z kim ja mam to dziecko, którego imienia pewnie nie znasz. - dalej prowadziłabym swój monolog jednak on mi przerwał.
- Ma na imię Rayan. Mięliśmy z nimi zajęcia. - wytłumaczył pospiesznie, widząc moją zdziwioną minę. - Co się właściwie stało tam w pokoju?
- Nic. Nie wiem czemu w ogóle wtrącacie się w nie swoje sprawy. Mógłbyś mnie już na reszcie zostawić w spokoju. - po wypowiedzeniu tych słów wyrwałam mu się i wbiegłam do kawiarni. W oczach pojawiły mi się łzy. Czułam na sobie wzrok jednego z tych przygłupów. Poszłam, a właściwie wbiegłam na zaplecze. Usiadłam w koncie i zaczęłam płakać. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku. Stał tam jeden z tych głupich gwiazdek. .
- Czego chcesz? - nie wiem po co tu przyszedł. Nie chciałam w tej chwili z nikim gadać, a już w szczególności z jednym z nich.
- Co się stało? - nic nie odpowiedziałam. Postanowiłam, że nie będę sie odzywać. Myślałam, że znudzi mu się siedzenie i sobie pójdzie. Niestety się pomyliłam. Siedzieliśmy tak chyba pół godziny. Na pewno nie więcej. W końcu się odezwał.
- Powiesz mi co się stało? - zapytał. Popatrzyłam na niego. Wydawało mi się, że miał tak jakby zmartwiony wyraz twarzy. Ale mogłam się mylić.
- Czemu ty się mną przejmujesz? Nawet mnie nie znasz i pewnie już nigdy nie poznasz. - powiedziałam już trochę zdenerwowana tym, że się do mnie przyczepił.
Chłopak nie przejmując się słowami, które do niego skierowałam po prostu mnie przytulił. Zdziwiłam się tym, ale jeszcze bardziej tym, że się w niego wtuliłam. Tego było mi trzeba. Chciałam przytulić się do kogoś.  Spojrzałam na niego.
- Przepraszam.
- Za co? - spojrzał na mnie zaskoczony.
- Za to jak na ciebie naskoczyłam. 
- A to. To nic. Tak w ogóle to jestem Liam. - posłał mi delikatny uśmiech, który odwzajemniłam. 
- Sophie. - podałam mu swoją małą dłoń, którą ujął i delikatnie pocałował.
Pomiędzy nami zapanowała cisza, której nikt nie miał zamiaru przerywać. Widziałam na twarzy chłopaka, że chce mnie o coś zapytać.
- No pytaj.
- Ale, że o co?
- No przecież wiem, że chcesz mnie o coś zapytać. Wal śmiało.
Popatrzyłam na Niego delikatnie się uśmiechając. Zdziwiło mnie moje zachowanie.
- No bo ... ten ... my .. to znaczy ja .. chciałbym wiedzieć czyje jest .. to dziecko. - spojrzał na mnie ostrożnie. Na mojej twarzy już nie było uśmiechu. Chciałam wygadać się komuś nieznajomemu.
- Nie no to jest głupie pytanie.
- Ja ... odpowiem ci.
Zaskoczyłam go tym wyznaniem. Siebie też. Chciałam mu się wygadać, nie myślałam, że będzie to akurat jeden z przyjaciół Louis'a.
- To jest dziecko ... Lou. - Jego imię wypowiedziałam prawie nie słyszalnie, ale i tak usłyszał.
- Jak to?
- Pewnie Wam powiedział, że z nim byłam.. - nie czekając na Jego odpowiedź kontynuowałam.
- Miałam wtedy 15 lat. Louis był starszy ode mnie o dwa lata. Niby nie było między nami dużej różnicy wiekowej, ale w oczach wszystkich pisane było nam niepowodzenie. Wtedy byliśmy na imprezie. Tak wiem 15-latka chodzi na imprezy z alkoholem. Wypiłam kilka piw, ale wiedziałam co robię, miałam świadomość moich czynów. Louis był za to kompletnie pijany. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do jakiegoś pokoju. Zamknął drzwi na klucz i zaczął całować. Nie wiedziałam co chce zrobić. Włożył mi ręce pod koszulkę. Wyrywałam mu się, ale przycisnął mnie do drzwi. Mówił, że jeśli będę grzeczna to nie będzie bolało. Rzucił mnie na łóżko i usiadł na mnie. Ściągnął ze mnie wszystkie ubrania wraz z bielizną, a później chyba się domyślasz co się stało. Tej nocy straciłam dziewictwo, bo zostałam zgwałcona przez chłopaka, którego w tak młodym wieku pokochałam. Z początku myślałam, że to tylko sen. Ale gdy rano się obudziłam byłam kompletnie naga, a obok mnie leżał Lou. Zerwałam z nim. Nie wiedział co zrobił, nie był tego świadomy. Początkowo się do niego nie odzywałam, ale później ustąpiłam. Po tym wydarzeniu byliśmy ze sobą jeszcze miesiąc, tydzień przed moimi urodzinami zostawił mnie nie mówiąc nic. Dzwoniłam do niego pisałam, ale nie dawał znaku życia. Martwiłam się o niego. Moja mama dowiedziała się od Jay, że wyjechał do Londynu. Chciałam się zabić, ale wtedy nie wiedziałam, że zabiłabym dwie osoby. Po miesiącu on wyjechał, nie wiedziałam gdzie. Ja kilka dni później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. W Doncaster zostałam okrzyknięta kurwą i dziwką, więc zaraz po urodzeniu Rayan'a wyjechałam z nim do Londynu do ciotki. Zaczęłam pracować tutaj, dom odziedziczyłam po ojcu, który zginął w wypadku. Tak żyłam przez 5 lat. Aż w moim życiu pojawiliście się wy. Miałam nadzieje, że nigdy go nie spotkam, ale jak zawsze się myliłam.
Skończyłam swoją opowieść i popatrzyłam niepewnie na Liam'a. Patrzył na mnie zszokowany. A ja dodałam jeszcze żeby nic nie mówił Lou.
- .. sama mu powiem, ale jeszcze nie teraz. Chcę się przyzwyczaić do tego, że pojawił sie w moim życiu na nowo.
- Rozumiem. Nic mu nie powiem. Możesz być tego pewna.
Uśmiechnął się do mnie, pocałował w policzek i wyszedł. Ja siedziałam tak jeszcze jakieś 20 minut.

Oczami Liam'a
Byłem kompletnie zaskoczony tym co zrobił nasz Lou. Taki zabawny, przyjacielski, miły, a w przeszłości zgwałcił swoją dziewczynę.
Podszedłem do stolika i usiadłem na swoim miejscu nic nie mówiąc. Przyjaciele spojrzeli na mnie zaskoczeni. Nic nie powiedziałem. Wstałem od stolika, dając chłopakom do zrozumienia, że nie chce w tej chwili gadać. Cały czas myślałem o Sophie. Była taka młoda, a tyle w życiu przeszła.
Wyszedłem na zewnątrz, usiadłem na ławce i zacząłem analizować wszystko co powiedziała mi dziewczyna. nie wiem kiedy obok mnie stanęli chłopcy. Wstałem z ławki i skierowaliśmy się w stronę auta, aby pojechać jeszcze do studia.

****************************************************************************************************************

No i jest rozdział czwarty. Mam nadzieje, że się podoba. :) 
A teraz przejdźmy do innej rzeczy. Z wyświetleniami idzie wam wspaniale za co bardzo dziękuję, ale z komentarzami idzie wam trochę gorzej co mnie bardzo smuci.
Jeśli nie będzie komentarza pod rozdziałem to następny post pojawi się dopiero za tydzień.

1 komentarz: